Dziewczyny witajcie przedświątecznie. Zaglądam na Wasze blogi i widzę, że powolutku już działacie i szykujecie się do Świąt - porządki, dekoracje, pisanki, przepisy na babki, mazurki i żurki. Z braku czasu za wiele się u Was nie odzywam i nie piszę, ale zaglądam, podczytuję, podpatruję i niejednokrotnie zachwycam się Waszymi pomysłami.
U nas niewiele ozdób świątecznych w tym roku, właściwie tylko stół w kuchni wiosennie, lekko przyodziany, zielenina na parapecie w pastelowych, tartaletkowych foremkach oraz kilka gałązek forsycji w dużym pokoju. Więcej dekoracji już nie będzie. Na naszym kuchennym stole zakratkowany i zakropkowany błękit oraz od niedawna drewniana lampka, która najpewniej zostanie już na stałe. Tak kursuję z książkami i nauką między biurkiem, sypialnią i stołem w kuchni. Gdy przeniosłam się z książkami i lampką do kuchni, to tak nam się lampkowy, przytulny klimat spodobał, że książki zniknęły, a lampka została. Wieczorami zamiast oświetlenia nad stołem, zapalamy lampkę, a wiklinowy abażur fajnie i nastrojowo rozprasza światło.
Pisanki wiszą na gałązkach migdałka,
który z każdym dniem rozkwita coraz mocniej.
Ja myślami już jestem przy letnim ogródku i balkonie. Realizuję krok po kroczku zaplanowane prace. Korzystając z słońca i ciepłych dni pomalowałam półeczki, uchwyty na kwiaty oraz parę innych drobiazgów. W weekend planujemy wyciągnąć krzesełka wiklinowe, i tak przygotowany balkon niech sobie czeka do maja na kwiaty.
Trzymajcie się cieplutko.
Ada